poniedziałek, 28 sierpnia 2017
Paweł Jasienica
Już dość dawno temu powiedziano, że najbardziej liberalna republika dzisiejsza wydałaby się ludziom ówczesnym strasznym domem niewoli, że stary porządek był po prostu naszpikowany niepojętymi dla nas wolnościami.
Nic niestety nie zabezpiecza ogółu przed działaczami politycznymi odrzucającymi zasadę podziału władzy i nieustannej kontroli społecznej nad nimi. Tymczasem zaś znacznie starsze od Monteskiusza doświadczenie historii pozwala stwierdzić, że skoncentrowania i pozbawiona hamulca wszechwładza skutkuje równie błogo jak wypuszczone na swobodę zarazki tężca.
Wielkie rody utyły w Rzeczypospolitej nie na prywatnej, lecz na państwowej zarówno roli, jak i soli, bo i jedno, i drugie otrzymawszy na własność lub w równający się własności pacht. Na tym polegał tragiczny absurd działania władzy.
Magnat nisko kłaniał się sobolowym kołpakiem panom braciom, gardłował o równościach herbowych. (...) I cóż stąd, że sługa, jeśli szlachcic! – grzmiał (...). Quasi-demokratyczna teoria sprzyjała dyktatorskiej praktyce. Tumaniła i moralnie rozbrajała tłum.
-- polski historyk, pisarz historyczny, eseista i publicysta
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz